Reytan (Rejtan, Reyten) Tadeusz h. własnego (1742–1780), poseł nowogródzki na sejm 1773 r. Ur. 20 VIII w majątku rodziców Hruszówce (Hroszówce, woj. nowogródzkie), był zapewne najstarszym z pięciu synów Dominika (zob.) i Teresy z Wołodkowiczów stolnikówny mińskiej, bratem Michała (zob.).
Wg Juliana U. Niemcewicza uczył się R. w szkołach pijarskich w Warszawie (a więc zapewne w Collegium Nobilium, na co brak potwierdzeń źródłowych), a następnie służył w chorągwi buławy (zapewne wielkiej) lit. Wraz z ojcem należał do klienteli radziwiłłowskiej. W liście do Karola Radziwiłła 23 X 1773 deklarował mu «tęż samą wierność, z którą dom mój na usługach pańskich i ja sam miałem szczęście zostawać». Stanisław August wypierając się w rozmowie z kanclerzem Andrzejem Młodziejowskim 19 IV 1773 związków z R-em twierdził, że «jest to intimus przyjaciel Radziwiłłów». W okresie pierwszej emigracji Karola Radziwiłła brak śladów kontaktów z Dominikiem i Tadeuszem Rejtanami. Zastanawiające jest też szybkie właśnie w tym czasie awansowanie Dominika Rejtana w hierarchii urzędników ziemskich nowogródzkich, co nie mogło się dziać poza kontrolą kanclerza Michała Czartoryskiego. Po powrocie Karola Radziwiłła do kraju w r. 1767 Dominik oświadczał, że wysyła mu swego syna «raz na zawsze na usługi pańskie danego», a sam oczekuje rozkazów. Tadeusz na sejmie 19 IV 1773 (wg diariusza opracowanego w kancelarii królewskiej) mówił do Adama Ponińskiego: «znam wać pana, przypatrzyłem mu się w Radomiu podczas przeszłej konfederacyi, byłem i ja tam, alem nie wziął nic od Moskwy». O losach R-a w czasie konfederacji barskiej nic pewnego nie wiemy. Władysław Konopczyński stwierdził, że nazwisko R-a na akcie jej zawiązania zostało później dopisane. Wg Niemcewicza w chwili wybuchu konfederacji R. znajdował się u swego wuja metropolity unickiego Felicjana Wołodkowicza (wroga Stanisława Augusta a poplecznika konfederatów) i walczył na Ukrainie na czele zwerbowanego przez siebie oddziału kozaków. Drugi człon tej informacji wydaje się mało prawdopodobny, a to co o wyczynach wojennych R-a podał Henryk Rzewuski, jest zmyśleniem. Wg kwerendy Wandy Konczyńskiej w księgach grodzkich nowogródzkich R. 10 II 1770 podpisał list kredencjonalny Samuelowi Korsakowi (swemu przyszłemu koledze sejmowemu) obranemu 5 II t. r. deputatem nowogródzkim na Trybunał W. Ks. Lit. Świadczy to, że R. i Korsak dalecy byli od postawy konfederackiej bojkotowania Trybunału.
Dn. 22 III 1773 R. i S. Korsak wybrani zostali na posłów na sejm na sejmiku nowogródzkim, któremu prezydował podkomorzy nowogródzki Joachim Rdułtowski. Nie wiemy, jakie siły stały za ich wyborem. Posłowie mocarstw rozbiorczych podejrzewali o to kanclerza Michała Czartoryskiego i jego adherenta kasztelana (od 17 IV 1773 wojewodę) nowogródzkiego Józefa Niesiołowskiego. O ich wpływach na sejmiku świadczyłaby zamieszczona w instrukcji rekomendacja Joachima Chreptowicza do pieczęci mniejszej lit. Niesiołowski twierdził, że do sejmiku się nie mieszał, a w następnych latach Rdułtowski, Korsak i Rejtanowie zwalczali go współpracując z Antonim Tyzenhauzem. Czy Tyzenhauz, który dopiero 18 III otrzymał polecenie króla organizowania wyboru posłów, a sam był przedtem temu przeciwny, zdążył wpłynąć na sejmik nowogródzki, można wątpić. Tyzenhauzowscy posłowie towarzyszyli do końca R-owi, ale nie wiadomo, aby (z wyjątkiem Michała Bułharyna) zabierali głos. Nie musi to świadczyć o wcześniejszych związkach. Wydaje się, że wybór R-a i Korsaka oraz ich działalność na sejmie nie były dziełem czyjejkolwiek reżyserii. Instrukcja, jaką otrzymali, wyróżniała się spośród innych kategorycznością nakazów i zakazów m. in.: 1° żądać mieli ewakuacji «wojsk zagranicznych ze wszystkich krajów polskich», 2° nie mieli przystępować «do konkluzyi obrad sejmowych», póki nie wysłane będą poselstwa «do gwarantujących posesyje polskie narodów», 3o w sprawie zawarcia traktatów z rozbiorcami, zalecenie było jednoznaczne: «o uwolnienie kordonami zajętych krajów dopraszać się obowiązani będąc, na rozdział kraju przez trzy sąsiedzkie potencyje uprojektowany, etiam z azardem życia i majątków, nie pozwolą i w aprobatę alienacyi najmniejszej cząstki od tego królestwa wchodzić mocni nie będą». Instrukcja polecała odłożenie do następnego sejmu wszystkich spraw wewnętrznych z wyjątkiem surowego ukarania «królobójców», pomijała zaś milczeniem sprawę potępienia aktu bezkrólewia. Prawdopodobnie za pośrednictwem Rejtanów, jako krewnych metropolity Wołodkowicza, w instrukcji znalazło się poparcie skarg duchowieństwa unickiego z województw kijowskiego i bracławskiego na bpa prawosławnego Jerzego Konisskiego.
Wg jednego z diariuszy sejmowych R. już 17 lub 18 IV 1773 sprzeciwiał się bpowi Ignacemu Massalskiemu, namawiającemu posłów do przystąpienia do konfederacji i przypominał mu jego własne żale na skutki konfederacji sejmowej 1764 r. Na pierwszej sesji sejmowej 19 IV, skoro tylko zagajający pierwszy poseł krakowski Stanisław Łętowski zawiadomiwszy izbę o zawiązanej konfederacji chciał oddać laskę marszałkowską A. Ponińskiemu, R. wystąpił z energicznym protestem oświadczając, że nie pozwala na konfederację i na Ponińskiego jako na marszałka, gdyż uniwersały królewskie zwołały sejm wolny, a alternata laski przypada na prowincję lit. Obrona sejmu «wolnego» z powołaniem się na uniwersały królewskie, na brak upoważnienia w instrukcjach na skonfederowanie się sejmu, stanowiła od początku do końca właściwy przedmiot akcji R-a. Trzymając się zasad ścisłego legalizmu nie dążył do zerwania obrad i wysuwał jako jedyne żądanie wybór marszałka. Opór R-a, poparty przez Korsaka i innych posłów lit. oraz niektórych koronnych (głównie łęczyckich), aplaudowany przez arbitrów, speszył Ponińskiego. Słabo wsparty przez posłów skonfederowanych nie od razu przejął laskę marszałkowską z rąk Łętowskiego, a i później nie zdołał wejść w funkcje marszałka i gdy R. chwycił drugą laskę, przygotowaną dla marszałka konfederacji lit. Michała Radziwiłła, i usiadł na taborecie marszałkowskim oświadczając, że może być takim samym samozwańczym marszałkiem jak Poniński, ten ustąpił z miejsca prezydialnego. Powstało dłuższe zamieszanie, w czasie którego niektórzy zwolennicy konfederacji próbowali wyperswadować R-owi opozycję. W rozmowie z jednym z nich, Antonim Sułkowskim, tłumaczącym, iż oporem ściągnie ze strony rozbiorców większe jeszcze nieszczęście na kraj, R. oświadczył, że właśnie celem jego jest odebranie pozorów dobrowolności zgody Rzpltej na zabory. Gdy Poniński zorientowawszy się, że nie opanuje izby poselskiej, solwował sesję na dzień następny, R. próbował zatrzymać posłów dla kontynuowania posiedzenia i obioru marszałka, ale widząc, że wielu posłów (w tym i S. Łętowski) wychodzi, sam też solwował sesję i opuścił salę trzymając laskę marszałkowską.
Nieoczekiwana opozycja wywołała konsternację wśród przywódców konfederacji i przedstawicieli mocarstw rozbiorczych. Dowódca wojsk pruskich gen. R. S. Lentulus, chwalił się, że przełamał niezdecydowanie kolegów i wpłynął na udzielenie energicznego poparcia Ponińskiemu. Jeszcze w trakcie sesji sejmowej kanclerz kor. Andrzej Młodziejowski, pośredniczący między konfederacją i posłami trzech mocarstw rozbiorczych, a Stanisławem Augustem, wezwał go, aby przez woj. nowogródzkiego Niesiołowskiego skłonił R-a do zaniechania oporu. Król odpowiedział, że na radziwiłłowczyka R-a Niesiołowski nie ma wpływu i radził, aby misji tej podjął się bp wileński Massalski, jako odpowiedzialny przed posłami trzech mocarstw za sejmiki lit. Massalski nie kwapił się do tego twierdząc, że R. «to jest człowiek właśnie do wojny urodzony». Po sesji Młodziejowski wysłał alarmujący bilet do króla, aby w dniu następnym spowodował «swojemi środkami» ustanie opozycji. Posłowie trzech mocarstw podejrzewają bowiem nie tylko kanclerza lit. Michała Czartoryskiego, ale i króla o inspirowanie R-a, gdyż popierają go posłowie związani z Tyzenhauzem. Młodziejowski pisał też do referendarza lit. Andrzeja Ogińskiego, «żeby przez swojego przyjaciela Litwina, który ma niejaką koneksyją z tym Rejtanem, jegoż obligował do uspokojenia się, albo zachorowania, albo na resztę do ujechania z Warszawy», gdyż inaczej spotka go «wielkie nieszczęście», a sytuacja kraju pogorszy się.
Dn. 20 IV wniesiono akt konfederacji do grodu i ustanowiono jej sądy, na które pozwano R-a. Poniński otrzymał asystę wojskową rosyjsko-pruską jako widomy znak protekcji ze strony mocarstw rozbiorczych. R. z grupą najbliższych towarzyszy pierwszy przybył do sali poselskiej, ale nie przyniósł z sobą laski i nie próbował kontynuować roli samozwańczego marszałka. Nastawiony był, jak się zdaje, jedynie na niedopuszczanie Ponińskiego do funkcji marszałkowskiej, ten jednak był nieobecny. Inni też posłowie, a nie R., wystąpili z żądaniem, aby S. Łętowski zagaił sesję, spotykając się zresztą z jego stanowczą odmową. Niewątpliwie uzgodnione było z R-em odczytanie przez drugiego posła nowogródzkiego, cały czas najściślej z nim współpracującego, S. Korsaka, mowy wykazującej bezprawność i szkodliwość konfederacji. W trakcie przemówienia Korsaka Poniński pojawił się na progu sali poselskiej i stamtąd solwował sesję na dzień następny, po czym spiesznie oddalił się, a za nim wyszło kilku czy kilkunastu posłów w tym S. Łętowski. Zachowanie się Ponińskiego oburzyło posłów, nawet i niektórych skonfederowanych, zaczęto żądać, aby drugi poseł krakowski Aleksander Łętowski zagaił sesję dla obrania marszałka. Na czoło żądających wysunął się R. zaklinając Łętowskiego na miłość Boga i ojczyzny, aby nie dopuścił do unicestwienia «wolnego» sejmu i zatriumfowania konfederacji. W pewnym momencie R. oświadczył, że chce ujawnić jakieś fakty kompromitujące Ponińskiego, o którym wyrażał się z pogardą jako o karciarzu, ale wobec hałasu panującego na sali zrezygnował z tego zamiaru. A. Łętowski początkowo nie reagował na wezwania, potem twierdził, że nie ma mocy zagajać, a wreszcie radził odłożyć wszystko do następnego dnia wobec nieobecności dużej części posłów. Jednocześnie ignorował żądania R-a i innych posłów, aby skoro uważa solwowanie sesji przez Ponińskiego za legalne, opuścił salę i dał możność zagajenia innemu posłowi. Blokując w ten sposób drogę do obioru marszałka przez opozycję, skrępowaną względami legalistycznymi, osiągnął to, że zadowoliła się ona solwowaniem przezeń sesji, co miało świadczyć o nieuznawaniu solwowania jej przez Ponińskiego. Wobec nieprzyjęcia przez R-a pozwu sąd konfederacji skazał go wyrokiem zaocznym (kodemnatą) jako «wzburzyciela pokoju powszechnego i buntownika przeciw ojczyźnie» na (nie specyfikowane) kary kryminalne i konfiskatę dóbr. Po dwóch dalszych kondemnatach wyrok mógł być egzekwowany, co w ówczesnej sytuacji stwarzało bardzo poważne niebezpieczeństwo dla R-a. Prusacy chcieli, aby R. został aresztowany, ale O. Stackelberg odmówił współdziałania. Twierdził, że ma rozkazy postępować możliwie jak najłagodniej.
Dn. 21 IV gród warszawski z rozkazu Ponińskiego nie przyjął manifestu R-a i Korsaka przeciw bezprawnemu pozwaniu R-a, manifest kolportowany był jednak w odpisach. R. rano udał się do króla szukając jego protekcji. Król, jak się zdaje, nie rozmawiał z nim osobiście, lecz poradził zwrócić się do Młodziejowskiego i Massalskiego, co R. z oburzeniem odrzucił, a zwłaszcza propozycję godzenia się z Ponińskim, na wspomnienie którego «cały się gniewem zapalał i oświadczał, iż na niego, żeby był marszałkiem sejmowym nigdy nie pozwoli, i od tego, co uczynił i mówił w izbie poselskiej nigdy nie odstąpi». Stanisław August próbował przez Młodziejowskiego ułagodzić Ponińskiego, a na R-a wpłynąć przez radziwiłłowczyka bpa smoleńskiego Gabriela Wodzińskiego, do którego docierał przez trzecie osoby. Wodziński oświadczył jednak, że nie ma żadnych kontaktów z R-em. Wskutek groźnej noty posłów mocarstw rozbiorczych, żądających opróżnienia sali poselskiej, marszałek w. kor. Stanisław Lubomirski obstawił wczesnym ranem wejście do niej nie wpuszczając arbitrów. Część z nich jednak dotarła do sali sąsiadującej z poselską i przebywała tam przez cały dzień. W sali poselskiej zgromadziło się już tylko niewielu posłów utrzymujących «wolny sejm», na pewno było ich kilkunastu, wg jednego z diariuszy początkowo nawet około 30. Obrad nie prowadzono, bo nie było komu ich zagaić, posłowie wychodzili i wracali, jedynie R., Korsak i poseł miński Stanisław Bohuszewicz cały czas nie opuszczali sali. Niektórzy dotychczasowi opozycjoniści złożyli tego dnia akcesy do konfederacji, ulegając różnym naciskom. O godzinie 12 król przyjął na audiencji delegację konfederacji, co oznaczało jej uznanie, ale ostateczną decyzję co do przystąpienia do niej wraz z senatem zapowiedział przesłać do izby poselskiej, co równało się odłożeniu do czasu, gdy ustanie w niej opozycja. Po audiencji Poniński wysłał do izby poselskiej posła sandomierskiego Marcina Lubomirskiego w towarzystwie grupy posłów, wśród których znajdował się S. Łętowski, w celu solwowania sesji, co było czynnością bezprawną. Ponieważ był to trzeci dzień sejmowania, najpóźniejszy, w którym zgodnie z prawem należało obrać marszałka, R. uznał, że jest to ostatnia szansa na zagajenie sesji i dokonanie tego obioru przez sejm «wolny». R. i towarzysze usiłowali więc zatrzymać Łętowskiego i innych posłów, którzy po wygłoszeniu przez Lubomirskiego solwowania sesji ruszyli do wyjścia. R. stanął w drzwiach rozkrzyżowawszy ręce, zaklinał na miłość Boga i ojczyzny, a wreszcie padł na ziemię wołając, żeby deptali jego ciało. Lubomirski i towarzyszący mu posłowie przechodzili przez leżącego. Scena się przedłużała, gdyż arbitrzy z sąsiedniej sali stłoczyli się u drzwi do sali poselskiej umyślnie uniemożliwiając im wyjście, tak że warta marszałkowska musiała im kolbami torować drogę. Wg jednej z relacji R. powstawszy przemawiał przez drzwi do arbitrów, wg innych przemówienie, takie wygłosił jedynie Korsak wzywając ich na świadków dziejącego się bezprawia. Dwukrotnie przychodzącym wysłannikom króla perswadującym R-owi i towarzyszom poniechanie oporu odpowiedzieli oni (wg relacji króla), że w wypadku jawnej interwencji ze strony rozbiorców, nawet o charakterze symbolicznym, ustąpią natychmiast, ale przemocy ze strony konfederacji stanowią opór. Chodziło im niewątpliwie o to, aby nie stwarzać pozorów legalności konfederacji i przyszłego akceptowania zaborów przez skonfederowany sejm.
Po wyjściu Lubomirskiego pozostało w sali poselskiej 11 czy 12 posłów. Wieczorem wszyscy rozeszli się z wyjątkiem R-a, Korsaka i Bohuszewicza, którzy w obawie, że sala zostanie zamknięta i nazajutrz nie będą się mogli do niej dostać, pozostali w niej na noc. Około północy Stackelberg przysłał do nich sekretarza i oficera zapraszając na rozmowę i gwarantując nietykalność. Udali się z nimi do rezydencji Stackelberga Korsak i Bohuszewicz, R. nie chciał opuszczać sali. Rozmowa, w której uczestniczyli również posłowie austriacki i pruski, do niczego nie doprowadziła. Bohuszewicz i Korsak stanowczo odmówili uznania konfederacji; chyba że otrzymają na piśmie odpowiednią deklarację Katarzyny II, co z kolei Stackelberg odrzucił. Gdy powrócili na Zamek, zastali drzwi do sali poselskiej zamknięte przez oficera rosyjskiego, który polecił oddać klucz Ponińskiemu. Nocowali więc w sali sąsiedniej, póki rano król obudziwszy się nie kazał drzwi otworzyć. Dn. 22 IV do przebywających w sali poselskiej R-a, Korsaka i Bohuszewicza przyłączyli się niektórzy posłowie. Gdy jednak król i senat ulegając ultimatum Stackelberga przystąpili do konfederacji (odbyło się to między 12 a 2 po południu), większość z nich opuściła salę poselską i złożyła akces do konfederacji. Przebywanie opozycjonistów w sali poselskiej spowodowało jednak, że ceremonia przystąpienia króla i senatu odbyła się wbrew zwyczajowi w sali audiencyjnej, a skonfederowany sejm mógł się rozpocząć dopiero 24 IV. R., Korsak i Bohuszewicz przebywali w sali poselskiej do godziny 10 wieczór. Przez cały dzień przychodzili do nich niektórzy ministrowie, senatorowie i posłowie skonfederowani namawiając ich do zrezygnowania z oporu. Wreszcie wyczerpani nerwowo i fizycznie, od 36 godzin nie jedli odmawiając spożywania posiłków przysyłanych im z kuchni królewskiej i przez niektóre panie z wielkiego świata, aby jak się wyraził R., nie czynić z izby poselskiej traktierni (wg jednej z relacji R. posilił się tylko bułką i lemoniadą), ulegli perswazjom marszałka nadwornego lit. Władysława Gurowskiego. Otrzymali na piśmie gwarancję od posłów mocarstw rozbiorczych, że nie podpadną represjom i że kondemnata na R-ie zostanie skasowana. Otrzymali też zapewnienie, że mogą nie przystępować do konfederacji i pozostać w Warszawie bądź wrócić do domów. R. dał Gurawskiemu rewers, że przeprosi Ponińskiego, czego jak się zdaje, nigdy nie zrobił.
Postępowanie R-a i towarzyszy już współcześnie uznane zostało za wyraz bohaterskiego patriotyzmu i niezłomnej obrony prawa. Objawy uznania i sympatii, którymi darzyli ich arbitrzy sejmowi, spotykały ich i po poniechaniu oporu. Sporządzane na bieżąco diariusze sejmowe, listy i gazety pisane roznosiły sławę R-a po całej Rzpltej i poza jej granice. Przebywający w Warszawie oficjał krakowski Józef Olechowski pisał 26 IV do bpa Kajetana Sołtyka o R-ie, Korsaku i Bohuszewiczu: «ludzie osobliwi […], roztropni, skromni do zadziwienia, ze wstydem prawdziwie powinszowania swego heroizmu przyjmujący, odpowiadają, że się do żadnej wielkiej akcyi nie znają, tylko że sobie nad instrukcyją postąpić nie mogli, w czym tylko powinność wypełnili etc. […]. Jest rzeczą arcypewną, że ci wielcy ludzie własnym się rządzili i rządzą instynktem, cokolwiek czynili, to z powodu własnego zdania i sumnienia, nie byli od nikogo inspirowani». Olechowski, powołując się na bpa Krzysztofa Szembeka jako na naocznego świadka twierdził, iż Bacciarelli prosił R-a o pozowanie do portretu. Wg relacji kogoś nieżyczliwego, R. «przez długi czas po Warszawie in pompis prezentował się i w najpierwszych kompaniach z poważaniem był przyjmowany». Publicznie chwalili patriotyzm R-a dowódca wojsk rosyjskich gen. A. Bibikow i jego pruski kolega gen. Lentulus. Niektórzy dopatrywali się w tym motywów polityczno-progagandowych. Nieznany korespondent bpa Sołtyka pisał doń z Warszawy 1 V: «Rejtan, Korsak, Bohuszewicz są jeszcze w Warszawie […] będąc bardzo wszędzie od wszystkich poważani. Ta […] dystynkcyja, rozumiem, że znaczy politykę, aby potem na tych osobach Europie pokazywali, że do żadnych nie przystępowali gwałtów i wszystko wolno się dzieje».
Poniński, jak powszechnie utrzymywano, zaproponował R-owi 2 tys. dukatów za akces do konfederacji (podobne propozycje miano mu robić i w czasie jego opozycji na sejmie), na co R. ofiarował mu 5 tys. dukatów, jeśli zrzeknie się uzurpowanej godności marszałka. R. sporządził też spis swego majątku, aby represje (grożono nimi m. in. w czasie nocnej rozmowy posłów trzech mocarstw z Bohuszewiczem i Korsakiem) spadły wyłącznie na niego a nie na tych, którzy wybrali go na posła. Dn. 6 V Poniński zirytowany jakąś obraźliwą wypowiedzią R-a pod jego adresem posłał mu do mieszkania instygatora sądów konfederackich z żołnierzami. Ponieważ R-a nie zastali, przyszli dnia następnego i chcieli go ponoć aresztować. R. porwał się do szabli, więc odeszli zostawiając mu pozew. Podobno sąd konfederacji wydał zaoczny wyrok odsądzający R-a od poselstwa. W późniejszym jednak procesie Ponińskiego nie było mowy o tym wyroku. R. udał się po protekcję do gen, Lentulusa, który przydzielił jako ochronę huzarów pruskich, w których asyście R. chodził po mieście. Wywołało to ogromną sensację. Rozeszła się pogłoska, że R. wstępuje do wojska pruskiego. Ponoć również gen. Bibikow zaofiarował mu podobną ochronę. Wiadomo w każdym razie, że zapraszał R-a i Korsaka na obiady i że Korsak prosił go o interwencję w sprawie wypłacenia z dóbr radziwiłłowskich, znajdujących się w rosyjskim sekwestrze, «poselszczyzny» przyznanej im uchwałą sejmiku nowogródzkiego. Stanisław August wspominał po latach, że korzystanie z opieki Lentulusa zmniejszyło prestiż R-a i że tamten udzielił mu jej skwapliwie właśnie w tym celu. Aleksy Husarzewski w liście do Jacka Ogrodzkiego 11 V określał zachowanie się R-a jako analogiczne do (niepoważnego, zdradzającego objawy nienormalności) zachowania się bpa Sołtyka i uważał, że R. powinien jak najprędzej opuścić Warszawę. R., w przeciwieństwie do Korsaka i Buhuszewicza, postanowił nie wyjeżdżać z Warszawy. Dn. 23 X 1773 pisał do Karola Radziwiłła (zaznaczając, że pierwszy raz ma «pewną okazyją» wysłania doń listu): «czczym i bezczynnym w Warszawie znajduję się obywatelem. Zapatruję się tylko na dalsze tutejsze roboty, chcę być dowodnym bezprawności i gwałtów tutejszych świadkiem mając mocną w Bogu nadzieję, że z czasem wyjdziemy na swoje». Deklarował się przy tym jako wierny radziwiłłowczyk tęsknie oczekujący «na szczęśliwą tę porę, która powrót JO WKcej Mci Pana Dobrodzieja i ojczyźnie jako doświadczonego cnotą syna i nam dobrym jego sługom jako łaskawego pana w kraje ojczyste z zakątków zagranicznych przybliży».
Zapewne pod wpływem fali optymizmu, jaka ogarnęła barską emigrację i jej krajowych sympatyków w związku z wznowieniem wojny rosyjsko-tureckiej i rzekomymi sukcesami Turków, R. ułożył nowy manifest datowany 1 XII 1773. Adresatem manifestu były «mocarstwa całość granic Korony Polskiej i Wielkiego Księstwa Litewskiego zaręczające, niemniej kardynalne tego wolnego narodu ustawy gwarantujące». Manifest piętnował postępowanie kierującego się prywatą «spisku warszawskiego», protestował przeciw nielegalności konfederacji a co za tym idzie nielegalności sejmu, delegacji i zawartych traktatów cesyjnych. Po raz pierwszy jako jeden z dowodów owej nielegalności R. powoływał fakt istnienia nadal konfederacji barskiej, «której szefowie, jako przedtem dla prześladowania od wojska egzotycznego, tak teraz od zajadłości zdrajców ojczyzny, przemocą spisku warszawskiego uzbrojonych, w zagranicznych ukrywać się i mieszkać przymuszeni państwach». Słowa manifestu: «Słodzić mi będzie gorycz tułania się w zagranicznych kątach nadzieja ulepszenia najnieszczęśliwszego teraz ojczyzny mojej stanu», świadczą, że R. nosił się z zamiarem połączenia się z emigracją barską, która już 7 IX 1773 w memoriale do bpa Sołtyka uznała za wskazane, «ażeby przeciwko konfederacji warszawskiej manifestanci mogli się łączyć z nami». Manifest R-a wyszedł współcześnie drukiem nie wywołując większego echa. R. nie udał się na emigrację, ale jak wielu wówczas Polaków stale liczył na pomyślne zmiany polityczne w Europie. W liście do Karola Radziwiłła z Warszawy 5 III 1775 pisał: «Dwuletni czasu przeciąg na oczekiwaniu polepszenia losów naszych na tym miejscu przepędziwszy, w krótkim zamiarze tuszyłem sobie z powrotem Jaśnie Oświeconego Waszej Książęcej Mości Dobrodzieja ufnych nadziei doczekać się skutku. Przechodzącym leniwie okolicznościom przypisywać musiemy przykrą dotąd pragnień naszych zwłokę, a im dłużej złe się wysila, tym niebezpieczniej z ogromności swojej upaść musi».
Stanisław August w swych pamiętnikach twierdzi, że R. popadł w rozstrój umysłowy, przejawem czego miało być przyjęcie pruskiej asysty wojskowej. Opisy zachowania się R-a w dn. 19–22 IV 1773 mówią o jego wielkiej pobudliwości psychicznej i gwałtowności reakcji. Dn. 19 III 1775 miał popaść w obłęd i bracia musieli go siłą wywieźć do domu do Hruszówki, gdzie w małym dwuizbowym budynku o zakratowanych oknach przebywać miał, nie odzyskawszy zdrowia, do samobójczej śmierci. Wersji tej, pochodzącej z tradycji rodzinnej (raczej wiarygodnej, gdyż podającej fakty przykre), zdają się przeczyć, dane z akt grodzkich nowogródzkich zebrane przez Wandę Konczyńską. R. 5 XI 1776 oblatował w nich aktykowany uprzednio 26 X 1775 w aktach grodzkich warszawskich skrypt dłużny Żyda Szmojłowicza na pożyczone mu przez R-a 540 dukatów. Konczyńską twierdzi, że «odtąd aż po maj 1780 roku stale bierze z braćmi udział w różnych sprawach majątkowych» i że ostatni raz wspomniany jest jako żyjący w akcie wniesionym do grodu nowogródzkiego 30 IV 1780. Informacje podane zostały przez Konczyńską zbyt lakonicznie, aby można być pewnym, iż R. osobiście brał udział w tych transakcjach. Odebrał sobie życie kalecząc się szkłem 8 VIII 1780. Wątpliwości dotyczące miejsca pochowania R-a nie zostały ostatecznie rozstrzygnięte; wykluczono wprawdzie Lachowicze, lecz przeprowadzone w r. 1930 badania szczątków znalezionych w Hruszówce nie doprowadziły do jednoznacznych ustaleń.
R. rodziny nie założył.
Pochwały R-a odżyły w okresie Sejmu Czteroletniego, zwłaszcza w związku z procesem wytoczonym A. Ponińskiemu. Skazujący wyrok Sądu Sejmowego za jedną z win Ponińskiego uznał dekret kontumacyjny na R-a, kasował więc ów dekret, a R-a deklarował «godnym żalu narodowego», a jego działalność uznawał «za wzór do naśladowania». Projektowano też, aby sejm uchwalił umieszczenie w Izbie Poselskiej marmurowej tablicy, na której wyryty byłby ustęp wyroku mówiący o R-ie. W „Przestrogach dla Polski” Staszica «jeden poczciwy Rejtan» przeciwstawiony został zastraszonemu ogółowi w dobie I rozbioru. Samotne bohaterstwo R-a stało się też przedmiotem pochwał kilku ówczesnych wierszy m. in. Franciszka D. Kniaźnina. O popularności R-a świadczyła też próba Jana Suchorzewskiego naśladowania go w dniu 3 maja 1791. Odtąd postać R-a utrwaliła się w panteonie bohaterów narodowych, stała się symbolem niezłomnego patriotyzmu. W istniejącym w l. 1820–21 w Warszawie tajnym Związku Wolnych Polaków jedna z trzech tzw. lóż przyjęła nazwę «Chorągiew Rejtana». W r. 1818 w wydanej przez Aleksandra Chodkiewicza publikacji „Portrety wsławionych Polaków» ukazał się „Żywot Tadeusza Reytana” pióra J. U. Niemcewicza (przedrukowywany w l. 1821, 1831 i 1843) oparty częściowo na informacjach od rodziny, będący przez długie lata głównym źródłem wiadomości o R-ie. Dawano też wiarę opowieściom o R-ie Henryka Rzewuskiego, rzekomo również opartym na tradycji rodzinnej. Od Rzewuskiego zapewne zaczerpnął fałszywy wątek o R-ie myśliwym Mickiewicz w „Panu Tadeuszu”. „Pan Tadeusz” był zarówno świadectwem jak i ważnym nośnikiem kultu R-a – tragicznego bohatera plutarchowego. Wizja samotnego bezgranicznego poświęcenia R-a bliska była duchowi romantyzmu. Zgodnie z wyobrażeniami tej epoki R. symbolizować miał dawny szczery patriotyzm polski, obcy zimnej, racjonalistycznej cywilizacji oświeceniowej. W l. 1864–6 Jan Matejko namalował obraz „Rejtan – Upadek Polski”. Na obrazie tym dającym wizję epoki rozbiorów centralną i niemal jedyną pozytywną postacią jest R. Ok. 1860 r. w pobliżu dworu w Hruszówce umieszczone zostało staraniem Stefana Rejtana, stryjecznego wnuka, popiersie R-a odlane w żelazie; w r. 1863 zostało ono ukryte, w r. 1889 przewiezione do Krakowa, a w r. 1890 ustawione w obudowie neogotyckiej wieżyczki na skwerze między ul. Garbarską a ul. Basztową. Stało tam do 1946 r., obecnie przechowywane jest w Muzeum Narodowym w Krakowie. W Wielkim Księstwie Poznańskim wybito w r. 1860 medal z podobizną R-a wręczany członkom Koła Polskiego w sejmie «zasłużonym sprawie narodowej». W 100-lecie I rozbioru Józef Szujski wygłosił prelekcję o R-ie, drukowaną następnie w „Przeglądzie Polskim”, a w 100-lecie sejmu rozbiorowego Leon Wegner wydał w Poznaniu rozprawkę „Tadeusz Rejtan na sejmie warszawskim z roku 1773”. Po odzyskaniu niepodległości imię R-a nadawano ulicom, szkołom, drużynom harcerskim. W literaturze polskiej R. stał się bohaterem wierszy (np. Seweryna Goszczyńskiego – ok. 1824, Jana Lechonia, Artura Oppmana), dramatów, esejów m. in. Seweryny Duchińskiej, Marii Konopnickiej, Kazimierza Brończyka, Wiktora Woroszylskiego, Mariana Brandysa, Jerzego Zawieyskiego.
Portret Franciszka Smuglewicza, wielokrotnie reprod.; Portret nieznanego malarza, 2 poł. XVIII w., w zbiorach Zamku Królewskiego w W.; Portret nieznanego malarza, 2 poł. XVIII w. w Muz. Narod. w W. (reprod. w: Polaków portret własny, W. 1983–6); Szkic portretu Louis Marteau znajdował się w galerii Stanisława Augusta; – Chojecki R., Patriotyczna opozycja na sejmie 1773 r., „Kwart. Hist.” R. 79: 1972 nr 3; Janion M., Żmigrodzka M., Romantyzm i historia, W. 1978; Kaleta R., Legenda rejtanowska w „Panu Tadeuszu”, „Pam. Liter.” R. 74: 1984 z. 3; Konczyńska W., Rejtan, Korsak i Bohuszewicz na sejmie 1773 roku, Wil. 1935; taż, Tadeusz Rejtan i jego „Manifest” z grudnia 1773, „Kwart. Hist.” R. 47: 1933 z. 4; Konopczyński W., Konfederacja Barska, W. 1936–8 I, II; Mańkowski T., Galeria Stanisława Augusta, Lw. 1932; Michalski J., Rejtan i dylematy Polaków w dobie pierwszego rozbioru, „Kwart. Hist.” R. 93: 1986 z. 4; Solov’ev S., Istorija Rossii, Moskva 1961 XXVI–XXIX; Stołyhwo K., W sprawie szczątków i typu antropologicznego Tadeusza Reytana posła nowogródzkiego, Sprawozdania z posiedzeń Tow. Nauk. Warsz., Wydz. II, W. 1931 XXIV z. 1–6; Wegner L., Tadeusz Rejtan na sejmie warszawskim z roku 1773, P. 1873; Zienkowska K., Jacek Jezierski, W. 1963; – Diariusz czterech pierwszych dni sejmu 1773, „Przewodnik Nauk. i Liter.” R. 14: 1886; Materiały do dziejów bezkrólewia po śmierci Augusta III i pierwszych lat dziesięciu panowania Stanisława Augusta Poniatowskiego, Lw. 1857 II; Mémoires du roi Stanislas-Auguste, II; Niemcewicz J., Żywot Tadeusza Reytana, w: Portrety Wsławionych Polaków, W. 1820; Pamiętnik pułkownika d’Aloy, rezydenta sasko-kurlandzkiego (recte jego relacje dla królewicza Karola), „Przewodnik Nauk. i Liter.” R. 25: 1897; Politische Correspondenz Friedrich’s des Grossen, XXXIII, Berlin 1908; Radziwiłł K., Korespondencja, Wyd. C. Jankowski, Kr. 1898; Sprawa… instygatorów o. n. i ich donoszącego… Wojciecha Turskiego… przeciwko… Adamowi… Ponińskiemu…, [W. 1789]; Vet. Mon. Pol., IV; – AGAD: Arch. Radziwiłłów, Dz. II 3045, 3048, Dz. V 1574, 12807, 13025, 13028; Arch. Państw. w Kr.: Arch. Sanguszków 709; B. Czart.: rkp. 704, 817, 825, 864, 1178; B. Jag.: rkp. 6674, akc. 39/61 (notatki W. Konopczyńskiego); B. Ossol.: rkp. 164; B. PAN w Kr.: 292, 670, 1155; Muz. Narod. w Kr.: rkp. 155.
Jerzy Michalski